Wszyscy dorośli wciąż powtarzają, jak cudownie być dzieckiem. Wszystkie dzieci chcą już wreszcie być dorosłe. I kto ma rację?

 

Kuba z ponurą miną wszedł do domu. Odburknął tacie „cześć” i poszedł umyć ręce. Potem wszedł do kuchni i wskoczył na fotel.

– Mam dość wszystkiego! – powiedział.

– Przesadzasz, jesteś teraz w najpiękniejszym momencie życia – odparł tata.

– Jeśli to jest najpiękniejszy moment życia, to ja dziękuję serdecznie, ale się wypisuję. To jakiś koszmar. Bez przerwy wszyscy czegoś ode mnie chcą. Mam się tylko uczyć, myć, sprzątać i być grzeczny. O niczym nie decyduję, nie mam pieniędzy, muszę się wciąż kogoś słuchać – wyliczał Kuba.

– Jak ja bym chciał mieć twoje problemy…

– A ja twoje! – ze złością powiedział chłopak. – Dzieci mają najgorzej.

Tata chwilę pomyślał i z chytrym uśmiechem zaproponował:

– Wiesz co, synu? Mam pomysł. Nie wiem, co byś powiedział, ale w piątek jedziemy do mamy, więc może zrobimy tak, że zamienimy się rolami, co?

Kuba podejrzliwie spojrzał na ojca.

– Ty będziesz ojcem, o wszystkim będziesz decydował jak dorosły. Słowo honoru. A ja pojadę sobie na prawach dziecka.

– Na serio? Ja będę o wszystkim decydował?

– Na serio – poważnie powiedział ojciec. – Zobaczysz, jak fajnie być dorosłym. Ja będę dzieckiem bez żadnych praw, a ty ojcem rodziny. Dam ci pieniądze, ale od tej chwili mam dwanaście lat. Skończymy, jak będziesz miał dość – powiedział tata, dając Kubie dwieście złotych.

– Nigdy nie będę miał dość! – Kubie zaświeciły się oczy.

Kuba i tata uścisnęli sobie dłonie. Każdy z nich bardzo zadowolony z tego układu uśmiechnął się pod nosem. Kuba wyobrażał sobie, jak to będzie super. Nareszcie będzie mógł robić, co tylko chce. Wyda kasę, na co chce; będzie jadł, co chce; ubierze się, jak chce. Żadnych surówek, żadnych ciepłych ubrań. Niech żyje wolność! Zadowolony poszedł do swojego pokoju. Wyjął torbę i zaczął pakować same ukochane ubrania, główne T-shirty. Swetra nie zabrał ani jednego, bo za bardzo go gryzły.

Tatuś zdenerwował go już na dworcu.

W ogóle się nie pilnował. Szli sobie ramię w ramię i nagle ojciec dobiegł do kiosku i zaczynał coś oglądać.

– Nudzi mi się! Kup mi gazetę. To jest mi potrzebne. Nie mam co czytać i pić mi się chce – marudził tata, ale Kuba był twardy. Cały czas trzymał rękę w kieszeni. Dwieście złotych paliło go przez ubranie, musiał uważać, żeby nie paść ofiarą kieszonkowca. Bilety okazały się koszmarnie drogie. Kuba przeraził się, jak mało im zostało.

– Z którego peronu jedziemy? – zapytał tata i nie czekając na odpowiedź, podszedł do straganu z krówkami.

Kuba zaczynał być zły. Ojciec przesadzał. Zachowywał się, jakby miał lat pięć, a nie dwanaście.

– Stój tu i przestań marudzić – nieoczekiwanie powiedział Kuba.

– Nie wrzeszcz na mnie! – odburknął ojciec i zrobił obrażoną minę.

Ludzie na niego zerkali i Kuba poczuł, że wstydzi się za tatę.

Z trudem rozeznał się w tablicy informacyjnej. Patrzył na nią setki razy, bo często jeździli pociągami, ale nigdy tak się nie przejmował. A tata dodatkowo go denerwował:

– To z którego wreszcie jedziemy? Nie wiesz z którego? Pić mi się chce.

– Trudno, wytrzymasz – odruchowo powiedział Kuba i ruszył na peron trzeci.

Tatuś właśnie wtedy zaczął wyciągać z torby bluzę, bo mu się zrobiło zimno. Kuba aż zazgrzytał zębami, bo właśnie zapowiedzieli ich pociąg.

W pociągu też był problem.

Tatuś chciał siedzieć przy oknie, a mieli miejsca przy drzwiach. Siedział z ponurą miną i nie odzywał się ani słowem, jakby to była wina Kuby. Gdy przechodził pan z Warsu, tata aż podskoczył.

– Dla mnie cola i batoniki. I kanapka. Jestem głodny.

Kuba zapłacił i prawie nic mu nie zostało. Poza tym było mu zimno. Tatuś otworzył puszkę z colą i zalał sobie spodnie. Zamiast szybko iść do łazienki, siedział z rozcapierzonymi palcami:

– Lepię się cały – powiedział, a pasażerowie z ich przedziału wymienili podejrzliwe spojrzenia.

W końcu tatuś poszedł umyć ręce. Kuba odetchnął. Napiłby się herbaty, tylko że to był kolejny wydatek. Trudno. Taty wciąż nie było.

Zaczął się niespokojnie rozglądać. Spojrzał na zegarek.

Taty nie było.

Zaczęło mu się wydawać, że za chwilę wysiadają, i miał dziwne poczucie, że coś złego się stało, że tata już nigdy nie wróci do przedziału. Znów zerknął na zegarek.

„Gdzie on jest?”

W końcu tata wolnym krokiem, jak gdyby nigdy nic, przeszedł koło ich przedziału. Kuba rzucił się do drzwi:

– Gdzie byłeś tyle czasu?

– Stałem sobie na korytarzu w innym wagonie. O, jest miejsce przy oknie!

Tatuś skorzystał z tego, że ktoś wysiada i wskoczył dość niegrzecznie na miejsce koło okna. Gdy pociąg stanął, ojciec zaczął się mocować z oknem, a w końcu je otworzył.

– Mogę wysiąść na chwileczkę? Nudzi mi się.

– Czy ty nie potrafisz chwilę usiedzieć spokojnie? – warknął Kuba. Zaczynał mieć na serio dość tej całej zabawy. Ojciec był nieznośny i Kuba żałował, że dał się nabrać, że to będzie fajne. Nie było. Wciąż musiał się o wszystko martwić, pilnować bagażu, pieniędzy, taty… Jak ten tata się zachowywał?

– Mogę wyrzucić puszkę? – ojciec mocno wychylił się przez okno.

Kubie aż serce podeszło do gardła.

W końcu wysiedli. Co prawda ojciec właśnie wtedy powiedział, że koniecznie musi do toalety i potem długo w panice szukał swojej komórki, ale wreszcie znaleźli się na peronie.

– Pić mi się chce. Mam już dość tej drogi. Nudzę się. O rany, moja książka została w przedziale!

– Jaka książka?

– Do przyrody.

– Tato, zostawiłeś mój podręcznik w przedziale?

Chłopakowi zabrakło na chwilę tchu, a tata tylko wzruszył ramionami i bezradnie rozłożył ręce jakby to wcale nie była jego wina.

Kuba zagotował się ze złości.

– Koniec! Przekonałeś mnie!

Sięgnął po portfel, oddał go ojcu i poczuł ogromną ulgę, jakby ktoś zdjął mu ogromny ciężar z pleców.

 

 

EWA NOWAK