Tyfus?
Nie ma to jak pojechać do cioci i miło tam spędzić czas…
Dominika i Majka wyjechały razem na długi weekend do cioci Majki. Ciocia mieszkała w dużym starym domu nad morzem.
***
W sobotę ciocia wyszła na imieniny do swojej przyjaciółki.
– Dziewczynki, wrócę późno. Kolację macie w lodówce. Mam nadzieję, że nie będziecie bały się być same w domu?
– Ależ skąd! – odpowiedziały zgodnie.
***
– Skąd takie pytanie? – zapytała potem Dominika Majkę.
– Bo wiesz… w tym domu zmarła siostra ciotki… – zaczęła Majka. Zmarła na taką chorobę, która się nazywa tyfus. Tu jest pełno jej rzeczy – dodała. – Chcesz zobaczyć? – pokazała starą skrzynię.
Dominika przytaknęła niepewnie, by otworzyć. Strach ją obleciał, ale wstydziła się przyznać.
– Może przedtem jednak zjemy czereśnie? – zaproponowała.
– Pewnie – ucieszyła się Majka. – A chcesz herbaty?
– Nie, dzięki, nie lubię – skrzywiła się Dominika.
– Widziałam kompot wiśniowy na balkonie. Zaraz ci przyniosę – wymyśliła Majka.
***
Zaopatrzone w czereśnie, kompot i kawał ciasta z malinami już z mniejszym strachem otworzyły skrzynię. Jedzenie jednak zdecydowanie poprawia humor…
Na wierzchu leżał śliczny czarny szal przetykany złotą nitką.
– Przymierzę go przed lustrem – wymyśliła Majka.
– Pięknie! – zachwycała się Dominika.
– No to teraz ty przymierz sukienkę! – zaproponowała Maja.
Była to bombka w czerwone grochy.
– Ładna była ta kobieta, która zmarła? Jak miała na imię? – zainteresowała się Dominika. – Bo sukienki miała super!
– Marianna. Tam stoi jej zdjęcie – Majka wskazała na fotografię na toaletce. Przedstawiała… tu przeszedł je dreszcz – wysoką kobietę uczesaną w kok i… ubraną w sukienkę w grochy.
Dominika szybciutko zdjęła sukienkę.
– Dlaczego ona umarła? – drążyła.
– No przecież mówiłam ci… miała tyfus! – niecierpliwiła się Majka. – Tu była epidemia. Nie widziałaś tego krzyża przy plaży, upamiętniającego ofiary zarazy?
– A… ten krzyż… tak – głos Dominiki brzmiał coraz mniej pewnie. – Jejku, my chyba możemy zarazić się tyfusem przez te rzeczy! – krzyknęła nagle i odrzuciła ze wstrętem bluzkę z falbankami, nadżartą przez mole.
– No co ty, zarazki nie żyją tyle lat! – pocieszała ją Maja.
***
Po kilku chwilach Dominika zaczęła się skarżyć Majce:
– Wiesz, brzuch mnie trochę boli… Właściwie to… Majka, bo mnie mdli, nie mam siły – mówiła dalej, a broda trzęsła jej się coraz bardziej.
– Połóż się – Majka też miała coraz mniej pewny głos. – A ja… w książce sprawdzę objawy tyfusu.
Majka znalazła na półce encyklopedię medyczną. Pod hasłem: „tyfus” przeczytała: „Dreszcze, wysoka gorączka, bóle głowy, uczucie ogólnego rozbicia, nudności i wymioty. Po 4–5 dniach pojawia się charakterystyczna wysypka: drobna, plamista, często krwotoczna, zajmująca rzutami całe ciało”.
Dziewczyna podbiegła do Dominiki i zapytała: Boli cię głowa? Niedobrze ci?
Pochyliła się nad przyjaciółką i całkiem się przeraziła, gdy zobaczyła na jej twarzy czerwone plamy! Po niewyraźnej minie koleżanki Dominika poznała, że coś jest nie tak i… rozpłakała się.
– Mam tyfus, tak? – zapytała, łkając.
***
Ciocia zastała Majkę i Dominikę, płaczące nad encyklopedią. Jednym rzutem oka oceniła sytuację: rozwalony kufer z sukienkami, zdjęcie na stole.
– Ale narozwalałyście! Po co właściwie przymierzałyście moje sukienki? I oglądałyście to moje stare zdjęcie?
– Cioci zdjęcie?! – Majka była wyraźnie zdziwiona.
– To nie jest Marianna?! – dodała Dominika.
– To znaczy, że… Dominika nie ma tyfusu! – wykrzyknęła Majka.
– Oj, dziewczynki, dziewczynki. Marianna zmarła na gruźlicę. We Francji. A to jest moje stare zdjęcie… Dominikę pewnie uczuliły czereśnie. Albo kulki na mole. Ale wytłumaczcie mi, skąd się tu wziął ten słój ze starym kompotem z balkonu… Boże, Dominika go wypiła?! Ten kompot ma ponad dwa tygodnie….
Podobało ci się to opowiadanie?
Więcej niezwykłych historii znajdziesz w książce: „Straszne historie”!