Psy to niezwykłe zwierzaki. Odwiedzamy Angel – dzielną bulterierkę, która opowiada swoją historię… Angel wysłuchała szóstoklasistka Laura Kurpik – specjalnie dla wirtualnej redakcji naszego dwutygodnika.
Kiedy stanęliśmy w drzwiach jej domu, ujrzeliśmy miłą, przyjazną, promienną i pełną entuzjazmu psinkę. To była ona – Angel. Bez dalszego zastanowienia, zadałam jej pierwsze pytanie.
– Czy opowiesz nam, co ci się stało?
– Oczywiście! Angel zaczęła swoją opowieść:
– Kiedy pewnego listopadowego dnia, moja pani wypuściła mnie na codzienne bieganie po ogrodzie, ujrzałam coś bardzo interesującego za krzakami. Jako że jestem bardzo ciekawskim psem, szybko poszłam sprawdzić, co się tam kryje. Okazało się, że to moja ulubiona zabawka, której szukałam od jakiegoś czasu. Tak bardzo się ucieszyłam, że zaczęłam skakać z radości.
Właśnie wtedy moja pani przywołała mnie do siebie. Szybko podbiegłam do niej i chciałam jej pokazać, jak bardzo cieszę się z mojego „znaleziska”. Podskoczyłam więc i… upadłam na bok. Coś wtedy bardzo mnie zabolało. Tak bardzo jak nigdy dotąd. Zaczęłam piszczeć i prawie płakać. Wtedy moja pani szybko zawiozła mnie do lekarza, do pana weterynarza. Zrobiono mi zdjęcie nóżki i okazało się, że jest… złamana.
– Z pewnością było to bardzo niemiłe zdarzenie. Bardzo ci współczuję. Wiem też, że przeszłaś kilka operacji, które miały „naprawić” twoją nóżkę.
– Tak, zgadza się. Miałam wstawiane jakieś śrubki do nogi, aby kość szybciej się zrosła. No i oczywiście założono mi gips, z którym chodziłam jakiś czas. Nie przeszkadzało mi to jednak, aby spać jak do tej pory, czyli w mojej ulubionej pozycji – na pleckach 🙂 i poruszać się. Było trudniej, ale jakoś dawałam radę.
– Podziwiam cię, bo jesteś z pewnością bardzo dzielnym psem. Patrzę na ciebie i widzę, że jesteś pełna radości, energii. Jak ty to robisz?
– To prawda. Wiem, że jeszcze musi minąć trochę czasu, żebym w pełni wyzdrowiała. Nie tracę jednak nadziei, wierzę, że będzie dobrze. Z drugiej strony – to chyba moja osobowość, to jaka jestem, daje mi siłę. Jestem też bardzo uparta i wiem, że jeśli się czegoś chce, to można zrobić wszystko. Dokładnie wszystko.
Niektórzy kojarzą mnie z groźnym psem, ale to ci, którzy znają mnie naprawdę, wiedzą, jaka jestem. Jestem bardzo oddana swojej pani, wrażliwa, ale z temperamentem! To prawda też, że rasa bulteriera jest dla osób, które mają więcej czasu, aby zająć się wychowaniem i sprawowaniem opieki nad swoimi psinami.
– Opowiedz nam o ostatnim wydarzeniu w twoim życiu.
– Właśnie! 26 lutego obchodziłam pierwsze urodziny!
– Czy dostałaś jakieś prezenty?
– Bardzo dużo i chyba otrzymałam najwięcej buziaków w tym dniu. Uwielbiam słodkości, dlatego bardzo smakowały mi babeczki upieczone przez moją panią.
– Czy chciałabyś coś przekazać czytelnikom „Victora Juniora”?
– Oczywiście! Kochani Czytelnicy, bądźcie wytrwali w swoich planach. Uwierzcie, że się uda. Działajcie i róbcie wszystko, co w waszej mocy, aby spełniać wasze marzenia!
I jeszcze jedno – już nie mogę się doczekać, kiedy opowiem moim znajomym psiakom, że udzieliłam wywiadu dla „Victora Juniora”! Ale będzie sensacja 🙂
– Dziękujemy i do zobaczenia wkrótce! Pewnie na jakimś spacerku w parku.
– Dziękuję, że mnie odwiedziliście i do zobaczenia. Uuu! Na spacerku! Już się nie mogę doczekać!
LAURA KURPIK