Co to jest dom?

Większości z naszych czytelników to określenie pewnie kojarzy się jednoznacznie. Rodzina, budynek, znajome osiedle, kumple z podwórka… A jeśli dom wygląda inaczej, a szkoła zawsze, nie tylko w pandemii, jest online? A co jeśli szkoła standardowo kończy się na piątej klasie, a nad lekcjami nie można się skupić, bo po tarasie skaczą… małpy? A co jeśli rodzice nagle decydują, że rzucają wszystko i ruszają troszkę dalej niż w Bieszczady, bo w podróż dookoła świata?

Malediwy?

Wiktor nie myślał o przygodach, kiedy rodzice oznajmili mu, że wyprowadzają się na Malediwy (wyspiarskie państwo na Oceanie Indyjskim, na południowy zachód od Indii. Od Polski dzieli je odległość… ponad 7 tys. km). Uznał, że to żart. Później była wściekłość. Trwała dwa miesiące.

– Tu zostawiałem wszystko. Kolegów, moją klasę, zajęcia dodatkowe. Nigdy wcześniej nie byłem dalej niż w Chorwacji.

Ale mój tata jest informatykiem, dużo podróżował służbowo. Pewnego dnia trafił na Malediwy właśnie. Stwierdził, że to raj na ziemi. A że zaczynała się pandemia, tata przeszedł na pracę zdalną, więc oboje z mamą stwierdzili, że równie dobrze może pracować z wyspy. Wiem, że to brzmi dziwnie, ale tak właśnie było. Kiedy wylatywali do Male, Wiktor zaczynał siódmą klasę.

 

fot. Jag_cz/Shutterstock.com

 

Na wyspie, na której zamieszkali, nie było normalnego transportu…

– Poruszaliśmy się dhoni. To taka łódź. Coś jak wodna taksówka. Tymi dhoni pływa się między wyspami. Zwykle są malutkie, więc po tygodniu znałem najbliższą okolicę.

Zaskoczeniem była też szkoła.

– Tu większość dzieci uczy się w madrasie, podstawowej szkole, gdzie uczy się głównie o Koranie. Ja nie jestem muzułmaninem, więc rodzice zapisali mnie do międzynarodowej szkoły, gdzie zajęcia były głównie online. Gdy raz połączyłem się z moją starą klasą, i jak ich usłyszałem i zobaczyłem – również moją wychowawczynię, za którą tak normalnie nie przepadałem – to prawie się rozpłakałem z radości…

To takie fajne?

Wiktor przyznaje, że po czasie często słyszał od kolegów, że mu zazdroszczą. Że jego życie to raj.

– Nie wiem, może z boku – mówi z namysłem. – Widokowo to na pewno jest raj. Ciepło, zawsze świeci słońce. Ale to jest chyba po prostu nie dla mnie. Trudno nawiązuję przyjaźnie, przyzwyczajam się do ludzi. Odetchnąłem, kiedy rodzice powiedzieli, że wracamy.

 

Cały artykuł do przeczytania w „Victorze Juniorze” nr 11/2021! Zapraszamy do czytania i prenumeraty!

 

Zdjęcie wprowadzające: fot. roberjzm/Shutterstock.com