Co podczas świąt myślą nasze zwierzaki? Czy mają jakieś historie do opowiedzenia? Wysłuchajmy ich…

 

BARNIE do tej pory pamięta, jak chłopiec stał ze swoją mamą przed klatką i powtarzał:

– Mamo, zobacz, to jest walhund szwedzki, widziałem takiego psa w Encyklopedii Zwierząt! 

A mama Wiktora śmiała się, że ta rasa nazywa się najwyżej mieszaniec europejski. Ale i tak go wzięli. Wiktor całą drogę w samochodzie trzymał go na kolanach i powtarzał mu do ucha, że jest najpiękniejszym, co go spotkało w życiu. Barnie czuł się jak król wszystkich psów. Tak czuł się jeszcze przez dwa tygodnie.

Wiktor chodził z nim na spacery, kupił mu mnóstwo zabawek i ciągle robił mu zdjęcia. Potem jakoś mniej z nim wychodził, zrobiło się zimniej i raz nawet zamknął przed Barnim drzwi do swojego pokoju, bo powiedział, że pies za głośno skowyczy.

Ale to wcale nie było najgorsze.

Najgorsze było to, że raz Barniego bardzo rozbolał brzuch. W końcu psiak wylądował u weterynarza, ale nie z Wiktorem, ale z jego mamą, która w porę zauważyła, że z psem coś jest nie tak.

***

Co Barnie ma ochotę powiedzieć Wiktorowi?

– Dlaczego już nie jestem dla ciebie najważniejszy?

Barnie bardzo chciałby poznać odpowiedź. Chciałby jeszcze, żeby było tak jak na samym początku.

 

RÓZIA nigdy nie lubiła świąt Bożego Narodzenia. Bo to był moment, kiedy mama Helenki, jej pierwszej pani, zaczynała krzyczeć: 

– Śmierdzi w całym domu królikiem… I to bardzo!

Jakby tego było mało, biegała po całym domu z tą okropną, hałaśliwą rurą od odkurzacza, której Rózia panicznie się bała.

– Ja już też mam dość tego królika, wszystko mi pogryzł, jak moje zeszyty wyglądają… – mówiła Helenka.

I Rózi było tak przykro, że najchętniej schowałaby się w mysią dziurę, gdyby nie to, że jest królikiem, a nie polną myszką.

Ale pewnego dnia przyszło najgorsze, ale o tym Rózia nie opowie. Opowie natomiast o tym, że ktoś ją uratował… Tak, to była Sylwia.

Można powiedzieć, że to świąteczny cud, choć do świąt brakowało jeszcze kilku tygodni. Ale Sylwia właśnie pisała list do Świętego Mikołaja i tam napisała tylko jedno słowo: „Zwierzę”. Chociaż dobrze wiedziała, że jej młodszy brat ma silną alergię na sierść psa, a za kotami nie przepadała. Brała pod uwagę jeszcze rybki.

I wtedy na środku chodnika zobaczyła Rózię – taką bezbronną, zziębniętą i samotną, w za małej klatce i zupełnie zdezorientowaną. Niewiele myśląc, podniosła klatkę z Rózią i zaniosła do domu.

Po południu wysypała ze skarbonki wszystkie pieniądze, jakie zbierała od przeszło roku, i powiedziała rodzicom:

– Trzeba iść z królikiem do weterynarza, bo mógł się przeziębić na tym zimnie. Nie mam też dla niego karmy.

Rodzice, widząc jej desperację, nawet specjalnie nie protestowali, żeby Rózia została… no i Leon na króliki alergii nie miał.

Od tego czasu minął rok.

Rózia mieszka w pokoju Sylwii i jest bardzo zadowolona.

***

Co Rózia ma ochotę powiedzieć Sylwii?

– Dziękuję, że mnie wtedy wzięłaś. Uratowałaś mi życie. Jestem z tobą szczęśliwa.

Ale tak naprawdę nie musi nic mówić, bo jest pewna, że Sylwia to wie. Taką miłość się czuje.

 

  • A co powiedziałby twój zwierzak? Czy na pewno to, co chcesz usłyszeć? Jeśli nie do końca, może jest jeszcze czas coś zmienić…
  • Niech wigilijna noc przyniesie same dobre słowa! I zwierzętom, i nam, ludziom. Ich przyjaciołom i opiekunom.

 

Cały artykuł do przeczytania w grudniowym wydaniu Victora Juniora!

Prenumeratę można zamówić TUTAJ.

Zdjęcia w artykule: fot. Rickard Fredriksson, Alina Bitta, sophiecat/Shutterstock.com