Ma plusy i minusy. Najważniejsze, żebyśmy wiedzieli, jak mądrze z niej korzystać!

 

 

– Czekaj, zaraz sprawdzę drogę – Maciek nacisnął kilka przycisków na smartwatchu. Ale ekran dalej pozostawał ciemny.

– No nie, coś się akurat musiało rozładować – bezradnie rozejrzał się po kolegach.

Jak mieli trafić na urodziny Malwiny, jeśli nie działał im GPS? – mówiło jego spojrzenie.

– Może kogoś zapytajmy. O, choćby tych ludzi, którzy tu przechodzą – zaproponowała Gosia.

Przechodząca obok grupa najwidoczniej usłyszała jej słowa, bo kilka osób coś poszeptało i zatrzymali się wprost przed Maćkiem, Gośką i Aleksem.

– Bo my… bo my idziemy na urodziny do koleżanki. Do takiej Malwiny – zaczął Maciek, wciąż nie mogąc pogodzić się z tym, że smartwatch, którego do tej pory uważał za najlepszego przyjaciela, w takiej chwili go zawiódł. – I ona mieszka przy stad…

– A, przy stadninie! – wykrzyknął domyślnie jeden z chłopaków. – To rzeczywiście niełatwo tam trafić. Nie ma zasięgu – wymownie spojrzał na wygaszony telefon w ręku Aleksa. – Ale na szczęście człowiek jeszcze nie zawodzi. Idźcie prosto, zobaczycie wejście do lasku. Mińcie bramę, skręćcie przy kapliczce w prawo…

 

Współczesna technologia to wielkie ułatwienie…

Kto nie odrabiał pracy domowej z chatem gpt? Albo komu genial.ly czy Canva nie pomagały przygotować prezentacji z efektem wow? No właśnie… Wszytko to jest świetne i przydatne, ale – jak pokazuje przykład Maćka i jego znajomych – technologia ma całkiem sporo ograniczeń. I poleganie tylko na niej to wielki błąd.

 

To przydaje się naszym czytelnikom

Mela, 6 klasa: Rok temu dostałam pierwszego smartwatcha. Nie wyobrażam sobie życia bez niego. Jakich funkcji używam najczęściej? Sprawdzam powiadomienia z mediów społecznościowych, monitoruję liczbę kroków, które robię w ciągu dnia, i śledzę swój sen.

 

Igor, 7 klasa: Nie lubię smartwatcha, bo denerwują mnie te ciągłe powiadomienia. Nie chcę być non stop online. Ale regularnie ćwiczę, więc potrzebowałem czegoś, co mi w tym pomoże. Siostra oddała mi swoją opaskę fitness. Nie mam tam stu funkcji, tylko pomiar tętna i krokomierz. Dla mnie wystarczy.

 

Ada, 6 klasa: Jak byłam mniejsza, rodzice kupili mi zegarek z GPS (z lokalizatorem). Jeżdżę do szkoły od 2 klasy sama tramwajem, nie dziwię się, że rodzice się o mnie martwili, choć moi znajomi czasem żartowali sobie, że mam smycz. Teraz już nie używam tej funkcji, czasem tylko wysyłam normalnie z telefonu rodzicom pinezkę, gdzie jestem.

 

Malwina, 7 klasa: Miałam problemy z koncentracją. Pedagog w szkole poleciła mi aplikację do blokowania rozpraszaczy, Forest. Jak dotykam telefonu, moje wirtualne drzewko usycha. To się wydaje śmieszne, ale mi naprawdę pomogło się bardziej skupić na tym, co w tej chwili mam do zrobienia. Używam też Reflectly, aplikacji do zapisywania swojego nastroju. To z kolei doradziła mi mama, która jest psychoterapeutką.

 

Agata, 7 klasa: Tablet oczywiście! To był mój wymarzony prezent urodzinowy i nie wyobrażam sobie, jak ludzie funkcjonowali kiedyś bez tabletów. Nie wszyscy nauczyciele, niestety, pozwalają pisać na lekcji na tablecie zamiast w zeszycie, ale dla mnie to ogromne ułatwienie.

 

Monia, 6 klasa: Najczęściej korzystam z czytnika e-booków. Nie przepadam za czytaniem tradycyjnych książek.

 

Mikołaj, 7 klasa: Nigdy nie wychodzę z domu bez powerbanka. Mam starszy telefon i szybko się rozładowuje.

 

Ania, 7 klasa: Dopóki rodzice nie kupili mi butelki z sensorem nawodnienia, często zapominałam o regularnym piciu wody. Dzięki temu niby gadżetowi problem zniknął, bo sięgam po butelkę, widzę, że za mało w tym dniu piłam, biorę łyka – i jestem zdrowsza dzięki temu.

 

Oczywiście technologia nie ogranicza się do uczniowskich plecaków. Powstają całe szkoły nazywane „szkołami przyszłości”, które odwracają tradycyjną edukację do góry nogami.

Jedną z nich jest Shibuya Kyoiku Gakuen Shibuya Junior and Senior High School w Tokio w Japonii. Bywa nazywana szkołą przyszłości (futuristic school), bo:

  • uczniowie nie korzystają z tradycyjnych książek i zeszytów, a jedynie z komputerów,
  • szkoła korzysta z chmury, systemów zarządzania zadaniami i zasobami edukacyjnymi (np. Google Workspace for Education),
  • sztuczna inteligencja na bieżąco analizuje tempo nauki uczniów i dostosowuje materiały do ich potrzeb (!),
  • uczniowie sami wybierają, jak chcą się uczyć: projektowo, wizualnie, praktycznie,
  • w tej szkole nie ma tradycyjnych klas szkolnych; są przeszklone wspólne przestrzenie wyposażone w modułowe meble, które uczniowie mogą przekształcać według swoich potrzeb; w planie lekcji uwzględniono m.in. robotykę, debaty czy kreatywność; silny nacisk kładziony jest także na umiejętności miękkie, w tym umiejętność rozwiązywania problemów i pracę w grupie; szkoła współpracuje z zagranicznymi startupami, a zajęcia prowadzone są równolegle po japońsku i angielsku.

 

Cały artykuł do przeczytania w Victorze Juniorze nr 10/2025! Zapraszamy!

 

 

Zdjęcie: fot. LightField Studios/Shutterstock.com